Forum Forum Kultury Popularnej Strona Główna Forum Kultury Popularnej
Przecież, popularne nie zawsze znaczy gorsze...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

[uwaga spilery!] Lucky number 7? Omawiamy siódmy sezon.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 26, 27, 28  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Kultury Popularnej Strona Główna -> ogólna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Arrow
Louis Reard
Louis Reard



Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 18:22, 09 Lis 2006    Temat postu:

why not? Very Happy
czytajcie spoilery, nie będzie niespodzianek Razz
przygotują was na wszystko Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dziunia
Miss Marple



Dołączył: 13 Lut 2006
Posty: 4544
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szn

PostWysłany: Czw 19:14, 09 Lis 2006    Temat postu:

fonnika, jakbys czytala spoilery to bys wiedziala (ten drugi temat o 7 sezonie)...

a co do odcinka 6, ktory tez wlasnie przed chwila obejrzalam... temat biednego Chrisa ktory zle sie czuje z tym ze tak zaniedbywal Rory juz mnie wkurza na maksa... no juz stara sie wszystko naprawic, rozumiemy to chyba juz tak? nikt go juz chyba nie wini za to ze zmarnowal te wszystkie lata, czy musi to caly czas sie pojawiac?? (chodzi mi oczywiscie o ta kolacje).
ale ogolem odcinek nie byl zly. zdecydowanie najlepsza scena z poczatku: dwa razy ja widzialam i dwa razy mnie tak rozsmieszyla... genialna!!! no i oczywiscie jak dla mnie jeszcze swietna scena spiewajacego Kirka Laughing kolejna fajna (chociaz nie do porownania z poprzednimi) to dla mnie ostatnia scena Luke'a i April. jesli Luke i Lor by do siebie naprawde wrocili kiedys (na co mam nadzieje) to by i tak fajnie bylo jakby Luke i April sie wtedy dobrze dogadywali. i naprawde zaczynaja mi sie podobac te sceny z nimi. tak samo ten lunch rano... ogolem ok.
ogolem odcinek taki sympatyczny. raczej mi sie spodobal Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jellybean
Kapitan Ahab
Kapitan Ahab



Dołączył: 12 Maj 2006
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:49, 09 Lis 2006    Temat postu:

Też mi się podobał ten odcinek. Śpiewający Kirk, francuski akcent Lorelai, Captain Michel... Było nieźle. Trochę się pośmiałam:)

Chris nadal nic nie rozumie. Chce się zabrać za bycie ojcem dla Rory, ale czy ojcostwo polega na pojawianiu się na parents' day, który Rory w ogóle nie obchodzi?

Nawiasem mówiąc, uważam za pewną patologię zachowanie Lorelai w stosunku do Chrisa, ale nie tylko w tym sezonie - w ogóle już odpierwszego sezonu. Przez całe lata zaniedbywał Rory, zwodził ją obietnicami, ale wystarczy, że kupi słownik i Lorelai już się rozczula, jakie to wspaniałe z jego stronuy. Niewielkie ma ona wymagania... Teraz też podkreśla, jakim jest dobrym ojcem. Lorelai z łatwością wybacza mu kilkanaście lat roczarowań, jakie Rory przez niego przeżywała, ale Luke'owi nie mogła wybaczyc kilku miesięcy beznadziejnego zachowania, które do pewnego stopnia można jeszcze wytłumaczyć szokiem etc.

Jedyny plus, jaki Chris zarobił w tym odcinku, to jego zainteresowanie wykładem:) Natomiast Lorelai - giga minus! Trochę kultury, Lorelai:)

(Od kiedy Lorelai jest wcieleniem romantyzmu? "The best thing is that we'll get to do it together"? Oh please:))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dziunia
Miss Marple



Dołączył: 13 Lut 2006
Posty: 4544
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szn

PostWysłany: Pią 9:55, 10 Lis 2006    Temat postu:

motyw francuskiego Lorelei troche mi nie pasowal, bo przeciez ona juz byla we Francji z Rory miedzy 3 a 4 sezonem...

a co do Lorelei, to ona chyba w pierwszym sezonie miala nadzieje ze jednak on gdzies tam bedzie przy Rory, a poza tym to ona go w pewnym sensie odrzucila, nie chciala za niego wyjsc za maz, wiec chyba po prostu daje mu szanse jesli on chce.


a co do Lorelei i wykladu to nie jestem zdziwiona, dla mnie to ylo wlasnie jakie w jej stylu. moze faktycznie przesadzila z tym zeby zadzwonic, ale smsy to ja tez pisze na wykladach ktore mnie nie interesuja... tylko w ogole dlaczego ona sie zgodzila na ten wyklad??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jellybean
Kapitan Ahab
Kapitan Ahab



Dołączył: 12 Maj 2006
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:45, 10 Lis 2006    Temat postu:

dziunia napisał:
motyw francuskiego Lorelei troche mi nie pasowal, bo przeciez ona juz byla we Francji z Rory miedzy 3 a 4 sezonem...


No i wtedy właśnie złapała akcent:D Biorąc pod uwagę, że przez dwa miesiące zjeździlły Europę, ile mogły być w ten Francji? Na pewno nie tyle, żeby się nauczyć mówić (nauczyła się tylko tego o sznurówkach). Pewnie Rory wzięła na siebie komunikację, bo przecież mówi po francusku un petit peu:) A przed Europą Lorelai nie znała francuskiego (scena z Voulez vous coucher avec moi?)


dziunia napisał:
a co do Lorelei, to ona chyba w pierwszym sezonie miala nadzieje ze jednak on gdzies tam bedzie przy Rory, a poza tym to ona go w pewnym sensie odrzucila, nie chciala za niego wyjsc za maz, wiec chyba po prostu daje mu szanse jesli on chce.


Dziunia, ale przed pierwszym sezonem było 16 lat zaniedbań i niespełnionych obietnic! A to chyba okres w życiu dziecka, kiedy najbardziej potrzebuje ojca. Czy można to odkupić słownikiem?
Co do odtrącenia, tylko częściowo mogę się z Tobą zgodzić. Owszem, odtrąciła go, ale jako potencjalnego męża. Po prostu nie chciała wyjść za niego za mąż w wieku 16 lat i tylko z powodu ciąży. Przecież nie zabraniała mu spotykać się z Rory. Być może Chris był zbyt młody i niedojrzały, żeby te dwie sprawy od siebie oddzielić, może też rodzice wywierali na niego jakiś wpływ, a on miał zbyt słaby charakter, żeby wziąć się w garść (to oczywiście póki się nie usamodzielnił) Może właśnie szansą dla Chrisa było pokazanie, na co go stać, może powininen był bardziej przejmować się Rory i być po prostu bardziej odpowiedzialnym, a nie pojawiać się raz na rok jako ojciec marnotrawny? Może wtedy faktycznie wzięliby ślub. Ale Chris wybrał drogę uroczego olewania córki. Szczerze mówiąc, w pierwszej serii wcale nie wyglądało, żeby się zmienił.


dziunia napisał:
a co do Lorelei i wykladu to nie jestem zdziwiona, dla mnie to ylo wlasnie jakie w jej stylu. moze faktycznie przesadzila z tym zeby zadzwonic, ale smsy to ja tez pisze na wykladach ktore mnie nie interesuja... tylko w ogole dlaczego ona sie zgodzila na ten wyklad??


No właśnie... Ja po prostu nie chodzę na wykłady, które mnie nie interesują! Zresztą smsy może sobie wysyłać, chodziło mi o gadanie. Oczywiście, mnie też to nie zdziwiło, ostatecznie Lorelai trajkocze nawet na pogrzebach, ale było to irytujące. Szczególnie, że widziała chyba, że Chris jest zainteresowany. Wydaje mi się, że mówiła dosyć głośno (było widać po kobiecie z przodu:)), a audytorium było naprawdę niewielkie. Nic na to nie poradzę, to mnie nie rozbawiło... To po prostu brak kultury i szacunku z jej strony.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arrow
Louis Reard
Louis Reard



Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 19:03, 10 Lis 2006    Temat postu:

w sprawie 1 sezonu i wszystkiego tego z CL w wieku 16 lat i wogóle to zgadzam się z Jellybean
Chris mógł zostać, wogóle zastanawia mnie to jak Lorelai mu zniszczyła życie?
Przecież on nawet Rory nie odwiedzał, mógł se iśc na te Princeton i wogóle.

Co do reszty to nie oglądałem odcinków więc się nie wypowiem Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fonnika
Fred Astaire
Fred Astaire



Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 673
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Śro 22:24, 15 Lis 2006    Temat postu:

o nie nie nie nie nie... odcinek zdecydowanie do niczego. zazdrosna Paris na początku, Rory i te jej nowe koleżanki - co to w ogóle za pomysł z tymi włosami?!, Lane i jej ciąża mało mnie interesują, nawet pani Kim nie była w stanie mnie rozśmieszyć i była przeraźliwie sztuczna, Marty udający, ze nie zna Rory i na koniec Lor wracająca z Paryża jako Mrs. Hayden... grrrrrr!! i jeszcze na dodatek nie wyglądała na szczęśliwą. nic a nic. zdecydowanie za mało Luka i co się dzieje z Loganem?? najpierw przez tyle odcinków wydzwaniali do siebie i pisali co pięć minut, a teraz nagle cisza. nie podobał mi się ten odcinek i jak oglądałam tydzien temu promo, to wydawało mi się, że te sceny w Paryżu LC będą jakieś ciekawsze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dziunia
Miss Marple



Dołączył: 13 Lut 2006
Posty: 4544
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szn

PostWysłany: Śro 23:16, 15 Lis 2006    Temat postu:

no ja widzialam na razie tylko pierwsza i ostatnia scene. i po tej ostatniej tez odnioslam wrazenie ze ona nie byla szczesliwa z tego Mrs. Hayden...

na razie mam 57,1 % wiec a propo reszty sie nie wypowiem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kama
Conan O'Brien
Conan O'Brien



Dołączył: 30 Lip 2006
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:24, 16 Lis 2006    Temat postu:

Przez pół odcinka zastanawiałam się, czemu wszyscy tak nisko oceniają ten odcinek. Podobał mi się początek wizyty w Paryżu, zastanawianie się, kto jest bardziej obudzony, polowanie na kanapkę, nawet tę romantyczną historyjkę o pizzy z czasów szkolnym uznałam za niezłą. Jestem w sumie za Lor i Chrisem (czy zwolenicy tej pary mają jakąś nazwę z stylu "JJ"?), więc podobają mi się ich sceny. Ale...
... Ale w drugiej części nie mogłam się nadziwić. To 'Gilmore Girls" czy telenowela? Romantyczna kolacja, powtarzane w nadmiarze "I love you", banalne teksty, romantyzm totalnie od tych postaci oderwany. Straszne.
O ile ślub L&C sam w sobie nie jest dla mnie złym pomysłem, to jego okoliczności są po prostu fatalne. Lor wychodząca za mąż bez Rory przy boku i co gorsze - bez przekonania. Przecież ona nigdy nie była taka potulna. Co, wzruszyła się i dała się zaciągnąć "przed ołtarz"? I o ile może naprawdę kocha Chrisa (zaskoczyła mnie tym wyznaniem trochę), to tego typu przymus wszystko pewnie rozwalil.
Inne wątki... Te przyjaciółki Rory mnie nie przekonują. Mrs. Kim rozbawiała mnie raz, z tym "cool", jak się przeprowadziła. I Zach miał niezłe hasło z tym: "Hit me! It's my fault!".
Szkoda mi będzie, jak rozwalą związek L&C. Tam jest chemia. A że scenarzysta skopał ten odcinek... Evil or Very Mad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arrow
Louis Reard
Louis Reard



Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 23:20, 16 Lis 2006    Temat postu:

fani Chrisa i Lorelai mają nazwę - Balcony buddies. Mam nadzieje, że tak się dokładnie to pisze Razz
Ale ja nigdy nie rozumiałem jak można ich lubieć Razz
Za samą postać Chrisa jak można lubieć ich związek Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jellybean
Kapitan Ahab
Kapitan Ahab



Dołączył: 12 Maj 2006
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:35, 17 Lis 2006    Temat postu:

Kama, nie jestem przekonana, że scenarzysta skopał ten odcinek:) Może skopał jeśli chodzi o to, że był mało śmieszny... Ale jeśli chodzi o Chrisa i Lorelai, to ja tam odczuwam pewną satysfakcję. Zakładam, że chciano nam ukazać, że za płaszczykiem idealnego szczęście czai się coś innego - i to się chyba udało?

Widać w tym odcinku, że Lorelai nie jest do końca sobą przy Chrisie, że wstępuje w nią duch szesnastolatki i że podejmuje nieprzemyślane decyzje, z których nie jest zadowolona. Widać, że Chrisowi nie zależało, żeby na ślubie była ich córka (!), że zależało mu chyba głównie na romantycznej paryskiej oprawie. Że wcale nie jest dużo lepszy od Luke'a, bo też nie potrafił odczytać prawdziwych uczuć Lorelai.

Paradoksalnie mi ten ślub nie przeszkadza. To początek końca:)

Za to czekałam na powrót Marty'ego, a tu taka klapa. Jak rozumiem, to jego dziwne zachowanie ma oznaczać, że jeszcze mu nie przeszło uczucie do Rory? Bleh. Bez przesady! Rory to fajna dziewczyna, ale czy żaden facet nie może o niej zapomnieć? Dean, Jess, niedługo chyba będą musieli sprowadzić Tristana:D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dziunia
Miss Marple



Dołączył: 13 Lut 2006
Posty: 4544
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szn

PostWysłany: Sob 22:36, 18 Lis 2006    Temat postu:

fonnika napisał:
o nie nie nie nie nie... odcinek zdecydowanie do niczego. zazdrosna Paris na początku

a mi sei to wlasciwie podobalo. takie dosyc w stylu Paris, chociaz mogla by byc troche bardziej krzykliwa i bossy Smile

fonnika napisał:
Rory i te jej nowe koleżanki - co to w ogóle za pomysł z tymi włosami?!

gdzies przeczytalam trafna uwage ze te kolezanki Rory sa w stylu Colina i Finna i sie z tym zgadzam. chociaz oni byli czesciej smieszni... ale ogolem mnie tez denerwowali, zupelnie jak te dwie.

fonnika napisał:
Lane i jej ciąża mało mnie interesują, nawet pani Kim nie była w stanie mnie rozśmieszyć i była przeraźliwie sztuczna

dla mnei ciaza Lane tez jest srednio interesujaca, chociaz w sumie coraz bardziej mi sie ten watek podoba. chociaz ta pierwsza scena Lane i Zacha wydala mi sie zbyt "zagła". pasowalaby mi na przyklad wczesniej jakas scena z tym ze jacys spanikowani ida do lekarza i potem sie okazauje ze to beda blizniaki... a pani Kim - dla mnie rewelka Smile

fonnika napisał:
jak oglądałam tydzien temu promo, to wydawało mi się, że te sceny w Paryżu LC będą jakieś ciekawsze.

mialam dokladnie tak samo... sceny LC to zdecydowanie dla mnie najslabszy element odcinka. fajne sa wspomnienia kiedy sie mialo 16 lat, ale to chyba nie znak zeby sie od razu pobierac?? ech... nie moge sie doczekac sceny Lorelei-Luke...

Kama napisał:
I o ile może naprawdę kocha Chrisa (zaskoczyła mnie tym wyznaniem trochę)

mnie to cale "I love you" troche wkurzylo. przeciez tyle lat nie powiedziala zadnemu facetowi ze go kocha, w koncu przyznala ze kocha Luke'a, wykrzyczala mu to (nawet nie powiedziala) a tu takie slodkie i sentymentalne "I love you". bleeee

Jellybean napisał:
ze za płaszczykiem idealnego szczęście czai się coś innego - i to się chyba udało?

no wlasnie wiekszosc odcinka to bylo takie sentymentalne i idealne cos dziwnego. i tylko ostatnia scena pokazala ze moze nie do konca jest tak fajnie...

Jellybean napisał:
Widać, że Chrisowi nie zależało, żeby na ślubie była ich córka (!), że zależało mu chyba głównie na romantycznej paryskiej oprawie. Że wcale nie jest dużo lepszy od Luke'a, bo też nie potrafił odczytać prawdziwych uczuć Lorelai.

dziwne bylo to ze zadne z nich nie wspomnialo Rory (czy sie myle??nie mam tego odcinka na tym kompie wiec nie jestem pewna).... a co do porownania do Luke'a, to on miel przynajmniej usprawiedliwienie, ze nie do konca wiedzial jak sobie poradzic z ta kwestia z April, a Chris??


no to tyle mojej przydlugiej wypowiedzi i odpowiedzi.... ogolem chyba nie bylo tak fatalnie... chociaz mam mieszane uczucia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jellybean
Kapitan Ahab
Kapitan Ahab



Dołączył: 12 Maj 2006
Posty: 763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:11, 18 Lis 2006    Temat postu:

Dziunia, z tego co pamiętam to Lorelai napomknęła o Rory, ale jak widać Chrisa to nie ruszyło za bardzo:)

Im dłużej nad tym myślę, tym bardziej jestem zadowolona z tego odcinka, przynajmniej jeśli chodzi o związek Chrisa i Lorelai. Bo wiele rzeczy tam wskazuje na negatywną stronę ich związku... Oprócz tego co już pisałam, to:

- wieczne nawiązania do ich młodości - to potwierdza teorię, której nadal się trzymam, L&C łączy głównie przeszłość
- Chris przekupujący obsługę restauracji - jakoś w wypadku swoich rodziców Lorelai nigdy nie pochwalała tego typu zachowań
- wielkie gesty Chrisa zazwyczaj opierają się na kasie

Poza tym, ta wycieczka była tak nienaturalna i przesłodzona... Szczerze mówiąc, tak jak cały ten związek, w którym Lorelai się chowa przed problemami z Lukiem... W Paryżu było bajkowo, Lorelai wyraziła życzenie, żeby zostać tam na zawsze. Ale niestety, wróciła do Stars Hollow i tu ją czeka przykre przebudzenie. To nie bajka ani sen, to szara rzeczywistość, w której wzięła ślub bez własnej córki u boku i bez stuprocentowego przekonania.

Ot, zimny prysznic.


Aha, podobały mi się bardzo piosenki francuskie - lubię takie klimaty:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dziunia
Miss Marple



Dołączył: 13 Lut 2006
Posty: 4544
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szn

PostWysłany: Sob 23:13, 18 Lis 2006    Temat postu:

piosenki tez mi sie podobaly. a co do scen LC to sie z toba zgadzam ale lubie Lor i lubie Luke'a i takie sceny mi sie nie podobaja, nawet jesli by mialy oznaczac poczatek konca...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fonnika
Fred Astaire
Fred Astaire



Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 673
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pon 8:24, 20 Lis 2006    Temat postu:

rzeczywiście to, jak się zachowywała Lor było zupełnie nie w jej stylu. i to "I love you" też było naciągane. bo ona go nie kocha. jakby kochała, to by go kochała już dawno. a tej klientce w samochodzie (Caroline?) powiedziała, ze nie kochała żadnego ze swoich facetów, dopiero Luka. i dla mnie to jest w ogóle dziwne, że dosyć szybko się to wszystko potoczyło. właściwie dosyć niedawno rozstała się z Lukiem, ich ślub był dla niej czymś wielkim i ważnym, a tutaj taka farsa... i naprawdę nie podoba mi się to, że wyszła za niego bez Rory. myślałam, że od momentu, w którym Chris się oświadczy minie jeszcze trochę zanim się pobiorą.

a wątek z Lane i Zachem i tymi bliźniakami... dla mnie był trochę przydługi i przygłupi. chociaż podobał mi się tekst Zacha, że skoro nie są zrośnięte to w czym problem. ale to była chyba jedyna chwila, w której się uśmiechnęłam.

co do tych koleżanek Rory - tą wysoką już znałam wcześniej z Veroniki Mars i dziewczyna wydała mi się strasznie sztuczna. zresztą jej wygląd też mi nie odpowiada. A Colina i Finna bardzo lubiłam. moją ulubioną sceną z nimi jest ta u Gilmorów, jak wraca Richard i krzyczy do Emily, że wyjeżdża i zostawia jej czek, a tu ci dwaj schodzą po schodach z kartonami. i świetne było to, że zabrali rzeczy Richarda. oni byli zwariowani, ale jak dla mnie dużo bardziej prawdziwi niż te dwie laski. btw te pasemka były obrzydliwe Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Kultury Popularnej Strona Główna -> ogólna Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 26, 27, 28  Następny
Strona 10 z 28

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin